wtorek, 22 grudnia 2015

13. You got yourself in a dangerous zone

You got yourself in a dangerous zone  ~ Wpakowałeś się w niebezpieczną strefę

Dla Wiktorii Martin

Dzisiejsza noc nie należała do udanych. Nie mogłam zasnąć, więc postanowiłam zarzucić koc na ramiona i wdrapać się na dach. Nie wiem co, ale coś, co tam było sprawiło, że w końcu udało mi się zasnąć. Może to przez gwiazdy - zawsze działały na mnie kojąco.

Nie chcę mówić nikomu, że mama się odzywała. Wolę zachować to dla siebie i po prostu zapomnieć. To wydaje się być najlepszym wyjściem. Ani ja, ani Pascal nie potrzebujemy jej pomocy.
Wykreśl ze zdania Pascala, to może będzie choć trochę prawdziwe.
Taa… Jestem beznadziejna. Kogo próbuję oszukać? Przecież Pas jej potrzebuje. Bez dawcy zbyt długo nie pociągnie, przynajmniej według pani Braun. Choć, co prawda, jak na razie jest w porządku. Może nie ma sensu go teraz w to wciągać?
Jest.
Tak, nie ma najmniejszego sensu.


   - Laura! - krzyczy ktoś, kto wydaje się znajdować daleko mnie. No, może nie tak daleko, ale całe sedno incydentu leży w tym, że głos zdaje się dobiegać spode mnie.
Otwieram leniwie oczy, ale kiedy widzę mocno grzejące słońce znów je zamykam. Staram się wszczepić twarz w poduszkę, ale coś mi nie pozwala - nie ma jej tu.
Moment… Telefon, mama, dach…
Cholera jasna!

Podskakuję gwałtownie, co nie jest zbyt mądre. Dach jest spadzisty, więc…
Kretynko, ty się zaraz zabijesz!
Dobra, zamknij się.
  Koc zostaje gdzieś w połowie drogi, przez którą się ześlizgnęłam. Serce bije mi tak mocno, że zaraz chyba wyskoczy. Ja pierniczę, spadłam z wysokości drugiego piętra. Zabić bym się może nie zabiła, ale na pewno poważne poturbowała.
I - oczywiście - kogo widzę, gdy odwracam głowę? Serio, chyba zacznę mu płacić.
- To się zaczyna robić nudne, Barbie - mruczy Ross i stawia mnie na ziemi.
Lekko się chwieję, więc łapie mnie w talii i przyciąga do siebie.
- Już nigdy więcej cię nie wystraszę. - Pascal pojawia się obok nas i przeczesuje dłonią włosy.
Oboje są w treningowych koszulkach. No tak, zapomniałam zawieźć Pasa na boisko. To by tłumaczyło, co Ross tutaj robi. Bardzo dobrze pachnący, jak na chłopaka po dwóch godzinach treningu Ross. Nowe perfumy?
- Tak, uważam, że to genialny pomysł - mówię, otrzepując się z niewidzialnego kurzu. Daję Rossowi znak, że już może mnie puścić.
- Ty serio jesteś beznadziejny - wtrąca ktoś, opierający się o samochód Lyncha. Mianowicie, Lynchówna.
- O, Hope, jak miło cię widzieć. - Kurde, na serio staram się zabrzmieć wiarygodnie. Ale moja gra aktorska najwyraźniej pozostawia jeszcze wiele do życzenia.
- Wiesz, jaka jest między nami różnica, skarbeńku? - pyta z taką wyższością, że aż wylewa jej się uszami.
Kręcę głową, ale bynajmniej nie dla tego, że nie znam odpowiedzi. Zachowanie tej smarkuli nie tyle mnie zdumiewa, ile szokuje.
- Ja nie kłamię i wiem, że lepiej spać w łóżku niż na dachu. Jesteś tak bardzo głupia, że aż mi cię szkoda.
Wredna jędza. Nie cierpię jej.
- Dobra, Hope, przestań. - Ross wywraca niedostrzegalnie oczami, a Hope prycha i wsiada do auta. - Przepraszam cię, ona… ma dziś zły humor. - Kręci na palcu niespokojnie kluczykami od samochodu.
- W takim razie musi mieć codziennie zły humor - warczę, patrząc w okno, za którym siedzi Lynchówna. Na prawdę jej nie cierpię.
Ross śmieje się pod nosem i mówi, że będzie się już zbierał.
- Dzięki za podwózkę - szczerzy się Pas i przybija chłopakowi piątkę.
- A ja za ratunek - obdarzam go ciepłym uśmiechem i przytulam. - Przyjdziesz później?
- Nie mogę. Młoda ma szlaban i mam jej pilnować - jęczy niezadowolony i odkleja się ode mnie. - Ale ty możesz wpaść do mnie.
- Ekhem. - Pas kręci głową, jakby nie mógł w coś uwierzyć. - Z tego co wiem, to Laura jest dziewczyną. A bab nie zastępuje się kumplami.
Prycham na tyle głośno, żeby ten farfoclowaty typ to usłyszał, a potem Ross obejmuje ręką moją szyję i mierzwi mi włosy. Jeszcze nigdy nie wykorzystał w ten sposób mojego wzrostu.
- Idiota - burczę, starając się poprawić fryzurę, ale jego mięśnie są tak napięte, że nie sięgam.
- Ale Lau to jest taki mały, damski kumpel - szczerzy się do mnie niemiłosiernie, a ja pstrykam go w zęby. - Zadzwonię po chłopaków z drużyny i poproszę, żeby skołowali trzy zgrzewki piwa - dodaje  i znów kieruje wzrok w moją stronę - Po ostatniej imprezie wnioskuję, że nie jestem abstynentką.
Pascal już ma zamiar coś wtrącić, ale woła go Bonnie.
- Już, idę, idę! - krzyczy w jej stronę i przybijając blondasowi piątkę, ulatnia się.
Czekam, aż zamknie za sobą drzwi i wykorzystuję to, że ja i „Roszpunka” jesteśmy razem. Tak, zaprzeczyłam od Hope.
- Ross, nie mam nastroju - mówię ze zbolałą miną. Nadal tkwimy w tej dziwnej pozycji.
- Coś się stało?
 Tak cholernie chciałabym, żeby ten ton - tak cholernie troskliwy - nie wzbudził we mnie czegoś, co wzbudził. Sama nie wiem czego.
- Tak, Ross, stało.
Co ty debilko robisz?!
- Dobra, zrobimy tak - mówi, splatając nasze palce i rozluźniając ramię zaciskające się wokół mojej szyi. - Przyjedziesz do mnie, wypijemy po pół puszki i pójdziemy do sypialni rodziców, albo do mojego pokoju. Zależy, który będzie wolny. Tam mi wszystko opowiesz, dobrze?
Kiwam głową na tak, a Ross całuje mnie w czoło i wraca do Hope.  
Jesteś najgłupszą osobą na całym świecie.
Powiadasz?
Przebiłaś Jasia Fasolę, więc tak. Powiadam. 


- Dobra, karta! - krzyczy podekscytowany Quen i zbiera ze stosika wspomnianą rzecz. - Wiesz, na czym to polega, nie? - patrzy na mnie wyczekująco, a ja wzruszam ramionami.
- Może. Nie wiem.
Pas przewraca oczami.
- Musisz trzymać kartę na ustach i podać ją kolejnemu w kolejce. Masz przepieprzone, bo jesteś jedyną laską wśród nas - tłumaczy, a ja marszczę brwi. Niby czemu? - Jak ktoś przegra - ciągnie, jakby chciał odpowiedzieć na moje niewypowiedziane pytanie - To musi pocałować laskę siedzącą po jego lewej.
Wytrzeszczam oczy.
Że co proszę? Czy ja wyglądam jak jakaś tania szmata? No chyba nie!
- Ej, ej, ej! - Ross macha jedną ręką, a drugą szuka czegoś w telefonie.  - To da się załatwić - uśmiecha się cwaniacko i pokazuje SMS’a zaadresowanego do czterech dziewczyn;
„Nie miałabyś ochoty pograć z koszykarzami w bardzo fajną grę? ;p”
Wysłano do: Nie Odbierać; Plotkara; Puszczalska; Siostra Debila

Okej,  w y d a j e  mi się, że wiem, kto to Siostra Debila, ale reszty nie mogę rozszyfrować. Ja chrzanię, ale on jest szurnięty.
- Nie Odbierać? - podnoszę pytająco brwi, nie odrywając wzroku od ekranu telefonu.
- Ta szmata, którą przede mną broniłaś - odpowiada blondyn, wzruszając ramionami. Wlepia we mnie uciążliwe spojrzenie.

  Szczerze, to dawno o tym nie myślałam. Pierwszego dnia szkoły chyba źle osądziłam, po czyjej stronie leży wina. Nadal nie rozumiem, jaki interes Ross miał w tym, że tak ją nawyzywał - przy mnie nigdy się nie wywyższa, a przynajmniej nie na poważnie - ale jakiś musiał mieć. Inez nie jest taka, za jaką ją miałam. Patrzy na mnie spod byka za każdym razem, gdy mnie zobaczy. To dziwne, bo w końcu nic jej nie zrobiłam. Ja i Ross w szkole nie pokazujemy, że łączy nas coś więcej, niż zwykła znajomość. Chociaż jest dla mnie bardzo miły, czuły i opiekuńczy, to oboje nie chwalimy się tym w liceum. On chodzi z kolegami, a ja z Reb. Nie przeszkadza mi to. Nie unika mnie - bardziej ja jego. Chociaż na angielskim cały czas mi dokucza, nie ma na celu zapewnienia mi purpurowego koloru twarzy.
 - Ach… - wzdycham, gapiąc się pusto w ścianę - Ona…
Z zamyślenia wydobywa mnie głos Charliego - jednego  kumpli chłopaków.
- Dobra, to ja siadam po prawej Laury! - uśmiecha się szyderczo i rzuca się na miejsce obok mnie.
Zanoszę się śmiechem, po czym klepię go w klatę.
- Chyba śnisz - szczerzę się i wstaję z podłogi na której siedzę - Nie mam zamiaru w to grać. - zakładam ręce na piersiach i opadam na kanapę. Nie fatyguję się nawet, żeby usiąść - po prostu na nią lecę, jak jakiś tonowy słoń.
- Nie ma tak dobrze, mała - Quen puszcza mi oczko i ciągnie za kostkę, tak mocno, że spadam na podłogę.
- Właśnie, Paryżanko - wtrąca Jared - kolejny kumpel chłopaków. W sumie, tylko on, Charlie i Quen mogli przyjść. Czyli, jest ich piątka. Och, jaki idiotyczny zbieg okoliczności.
- Nie ma tak dobrze - dodaje Pascal, mrużąc oczy. O kuźwa, oni się ze mnie zabijają!
- Walcie się, kretyni - mruczę i łapię rękę Quentina. - Nie gram w to, zrozumiano? - strącam jego dłoń, a on pokazuje mi język. Och, jakże dojrzale.
- Dobra - Ross wstaje i podaje mi rękę. Prycham i odwracam głowę. - Nie całujemy się z osobą po lewej, okej?
No, ta propozycja jest dość kusząca.
- Ale możemy, jeżeli chcemy - dodaje, a ja natychmiastowo skupiam wzrok na nim.
- Nie ma mowy - piszczę z grymasem. - To chyba logiczne, że skoro jesteście koszykarzami, to pocałujecie mnie chociażby dla żartu. - Słyszę chichot po prawej, więc dodaję - Szczególnie ty, Charlie.
- Ale… - Nie zdąża dokończyć, bo przerywa mu w tym damski głos.
- Tak to mówisz, że jestem puszczalska, ale jak masz ochotę zagrać w kartę, to od razu przekręcasz do mnie, nie? - śmieje się Naomi.
Moment… Naomi?!
Puszczalska
- Siemka, Lau - uśmiecha się do mnie, a do jej zębów jest przyczepia się biała guma. Mam ochotę coś jej zrobi. Jest tak wyluzowana, że… Ugh!
- Cześć - odpowiada jej Ross, beznamiętnym głosem.
Jak on mógł do niej napisać?!
- Nie sądziłem, że przyjdziesz - dodaje.
- To po co wysyłałeś zaproszenie, kretynie? - U boku Nao pojawia się nie kto inny, jaki Inez. Wygląda inaczej, niż w szkole. Ma na sobie zwykłe, niebieskie dżinsy i biały sweterek, a włosy upięte w kucyka.
Nie Odbierać
- Może przypomniało mu się, że beznadziejnie całujesz i chciał zemścić się na kumplach, szmato? - Do nich dochodzi kolejna dziewczyna.  Ma rude, wręcz pomarańczowe włosy, niczym nie przypominające włosów Reb. Ubrana w obcisłe rurki i crop top wygląda jak wyjęta z jakiegoś porosa. - Poza tym, wyleczyłaś już wszy, kochaniutka?
Plotkara
- Z tego, co wiem, to podłapała je od ciebie - uśmiecha się zawadiacko Reb, która pojawia się znikąd i siada obok mnie. - Skarbie, poznaj Naomi, Inez i Cindy. Największe zdziry w naszej szkole.


~*~*~*~*~*~*~
Dzisiaj rozdział nieco krótki, ale przynajmniej coś się dzieje. W następnym opiszę kartę, nie bójcie żaby.
A tak w ogóle, to co tam u was, kochani? U mnie nic ciekawego.
Odwiesiłam LGS, jakby ktoś była zainteresowany :)
Nie mam żadnych komunikatów, więc zapytam tylko:
Lubicie Bonnie, czy nie szczególnie?
I się zmywam :p
Do napisania,
~ Alex

PS.: Wesołych świąt, misiaczki! Kocham was, pamiętajcie o tym :*
PS.: Odświeżyłam zakładkę Bohaterowie. Będę to robić co jakiś czas. I zmieniłam aktora do Quena. Wiele osób mówiło mi, że John nie pasuje do niego i nie mogłam znaleźć gifa z nim ^^




16 komentarzy:

  1. Doczekalam się!!!!!
    Rozdział super!!! Nie mogę się doczekać kolejnego, opiszesz kartę :D
    Wesołych Świąt kochana i szczęśliwego nowego roku!!!
    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next <3
    Wybaczysz, że tylko tyle pisze w komentarzu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wybaczę? Kochana, ja się okropnie cieszę, że komentujesz, nie ważne, jak długi jest kom :*

      Usuń
  3. Świetny rozdział czekam na neksta :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy next???Nie mogę się go doczekać.Coś czuje,że będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  5. CUdowny <3
    Bonnie... nawet ją lubię. Nie jest taka zła :p
    Jestem pewna, że w nexcie będzie ciekawie :3
    Kobieto! Skąd Ty bierzesz tyle weny???! :P xx
    Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny < 3
    Heh, Laura spała na dachu, została przestraszona, spadła z dachu, ale na szczęście Ross znowu ją złapał:) Awww;)
    Bonnie.......nawet ją lubie, aż taka zła nie jest.
    Czekam na nexta! Na 100 będzie on ciekawy, bo będzie ta gra w karty(?):)
    Pozdrawiam :*
    Twoja Czekoladka ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudowny rozdział!
    Już chcę wiedzieć, jak będzie przebiegała ta gra w kartę. Może Ross pocałuje Laurę? Byłoby fajnie.
    Cudowny rozdział! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Uśmiechnięta odstawia odkurzacz , pierniki , wszystkie ozdoby i czyta rozdział
    Jest perf <3 mi amor !
    To się nazywa talent !
    Również życzę Wesołych Świąt <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny ! Jestem ciekawa ich gry 😁 Czekam na next ! Nie nogę się doczekać następnego rozdziału 💓 Wiem na sto % że będzie ciekawie 😘 Wesołych świąt 🎄

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciekawie! Teraz chce więcej. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Krótko! Ale to nic teraz bardziej czekam na next! ;**

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny! Czekam z niecierpliwością na kolejny! -MonicK

    OdpowiedzUsuń
  13. Czekam aż się rozkręci! Bardzo, bardzo lubię tego bloga i twój styl pisania. ;]

    OdpowiedzUsuń
  14. Ol maj gosh, nie lubie tych tapeciar! Ale za to bardzo lubię tego bloga! ^^

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz to ogromna motywacja :)